Ohayo~!
Ciekawe czy ktoś tu jeszcze zagląda... No nic. Mam do ogłoszenia kilka spraw:
Po pierwsze: blog został przechrzczony~! Od dziś będą tu zamieszczane obrazki i opowiadanka (przewiduję one-shoty yaoi...) co za tym idzie, moja siostrzyczka niedługo oślepnie (robię takie błędy, że aż chce się popełnić samobójstwo).
Po drugie: Dzisiaj jest dla nas baaaardzo ważny dzień~! Mianowicie obchodzimy *dramatyczna pauza* urodzinki Shizu-chana~!
Poniżej znajdziecie moje pierwsze opowiadanie~!
Tytuł: Pierwsza Randka
Paring: Shizaya (kofam~<3)
Tematyka: Shounen ai (tak mi się wydaje...)
Korekta: Raito Sakurai (dziękuję, że się poświęciłaś)
Komentyjcie!! >.<
-IZAYAAA!!!!- po Ikebukuro rozległ się donośny krzyk.
Sam adresat właśnie wychodził z Rosyjskiego Sushi ze świeżą porcją Ootoro
-O, Shizu-chan mnie woła~!- stwierdził z uśmiechem na twarzy i powędrował w stronę parku, zajadając się swoim przysmakiem.
Heiwajima wyleciał z mieszkania i pobiegł pędem przed siebie. Musiał, po prostu musiał znaleźć tą pchłę i ją zabić. Nie wiedział czemu ale z jakiegoś powodu wiedział gdzie musi się kierować. Przez to wszystko nie założył swojego stroju barmana, tylko to co akurat miał pod ręką czyli dżinsowe spodnie i biały, luźny t-shirt. Nie zauważył nawet, że minął właśnie Shinrę i Celty
-Czy to był Shizuo?
-”Chyba tak.... ale te włosy...i strój”
-Pewnie Izaya sprawdzał czy ma ukryty talent fryzjerski...
-”Pewnie tak, na wszelki wypadek pojadę za nim, nie wiadomo co może zrobić, wyglądał na bardzo zdenerwowanego”- nie zwracając uwagi na Shinrę, wsiadła na motor i pojechała za blondynem.
Kiedy były barman dotarł do parku (w ogóle się nie zmęczył) od razu poszedł w stronę murku na którym siedział szczupły brunet, zbyt zajęty swoim telefonem żeby go zauważyć.
-Izayaa...- wywarczał przez zęby już-nie-blondyn, stanąwszy tuż przed informatorem
-Shizu-chan~! Co ty tu robisz tak wcześnie~? Jest sobota, do tego dziewiąta rano, czyż byś się za mną stęsknił? - Izaya jakby specjalnie nie zwrócił uwagi na brązowe włosy Shizuo z różowymi końcówkami.
-Co to kurwa ma być!?- wskazał na swoją głowę, ledwo nad sobą panując.
-Ach, czyli jednak chcesz widzieć co sądzę o tym nowym koloże~! Jestem szczęśliwy~! - zawołał brunet zeskakując z murku.
-Gadaj, bo stracę cierpliwość!!- wrzasnął ex-barman podchodząc bliżej do informatora.
-W nowej fryzurze wyglądasz baaardzo uroczo, ten róż podkreśla kolor twoich oczu~.
-TYYY...!- Shizuo nie wytrzymał, złapał Izayę za gardło i podniósł do góry- Jakim prawem włamujesz się do MOJEGO domu i farbujesz MOJE włosy!?
-Shi...an, uspokój... ja nie...zro..tego...- brunet złapał kurczowo za dłonie ściskające jego szyję, jeszcze trochę i straci przytomność...
-NIE KŁAM!!TYLKO TY MOGŁEŚ TO ZROBIĆ!!- Heiwajima miał rację, tylko Izaya mógł wpaść na taki pomysł, problem w tym że on naprawdę tego nie zrobił.
Nagle coś, oplótło ręce byłego barmana i odciągnąło go od informatora, który upadł na ziemię z trudem łapiąc oddech.
-”Shizuo! Co to miało być!? On mógł umrzeć!”
-O to chodziło...- mruknął patrząc w bok.
-”Chciałeś go zabić tylko dla tego, że pofarbował ci włosy!?”- Celty była wyraźnie zdenerwowana, ledwo mogła pisać na padzie.
-Ja naprawdę tego nie zrobiłem...- wtrącił cicho Izaya, który siedział teraz na chodniku, oddychając głęboko z zamkniętymi oczami, wyglądał jakby miał zaraz zemdleć, patrząc na takiego informatora Shizuo poczuł się podle, znowu nie zapanował nad sobą, nawet taki kleszcz jak on nie mógłby kłamać w takim momencie. Celty widząc jego
skruszoną pomyślała, że dzisiaj raczej już nic nie zrobi brunetowi
-”Izaya nie jest teraz w stanie sam wrócić do domu, a ja muszę jeszcze coś zrobić...”- nie pewnie podsunęła pada pod nos Heiwajimmie
-Sugerujesz, że mam odprowadzić tego kleszcza do domu?- spojrzał na nią jak na wariatkę- przecież ja go po drodze zabiję.
-”Ale ja naprawdę nie mogę go teraz zabrać”
-A to niby dlaczego?
-”Z wielu powodów”
-Na przykład...?
-”Na przykład jest teraz na to za słaby, może spaść z motoru”
-To użyj cienia żeby nie spadł.- Brunet przysłuchiwał się tej wymianie argumentów, chętnie by już sobie poszedł ale nadal nie był w stanie wstać, więc musiał czekać aż Celty albo Shizuo w końcu zdecydują które zbierze go do domu. Szczerze już na samym początku stwierdził, że blondyn nie zgodzi się na prośbę dullahan i po prostu w końcu pójdzie w swoją stronę. Z przemyśleń wyrwało go nagłe westchnienie Heiwajimy
-Ale... no dobra...
-”Dzięki, to ja już jadę, muszę znaleźć Shinrę”- Celty wsiadła na motor i szybko zniknęła za zakrętem, jakby się bała, że zmieni zdanie.
-I to ma być ta pilna sprawa?- krzyknął za nią ex-barman. Nie wierzył, że się na to zgodził, ale z drugiej strony to jego wina, że Izaya jest teraz w takim stanie, więc musi ponieść konsekwencje swojego błędu, spojrzał z troską na bruneta, który wyglądał teraz tak niewinnie i uroczo... nie! Wróć. Ta menda nie może być urocza! - Możesz wstać?- spytał potrząsając głową żeby pozbyć się tych dziwnych myśli.
-Daj mi jeszcze chwilkę. Wiesz, że ten chodnik jest nawet bardzo wygodny~?- powoli wracał do siebie, ale i tak się zdziwił, ten potwór zgodził się nim zaopiekować, w sumie z własnej woli, przecież mógł w każdej chwili odmówić Celty i zostawić go samego, teraz ma nawet okazję go zabić, ale nie! Ba! On wygląda na zmartwionego 'na prawdę nigdy cię nie zrozumiem Shizu-chan... ale to miłe z twojej strony~!' pomyślał Orihara.
-Tyłek ci zaraz zamarznie, pchło- mówiąc to podniósł delikatnie informatora i posadził na stojącej obok ławce i sam usadowił się obok.
-Shizu-chan naprawdę martwisz się o mój tyłek~?- zawołał wesoło brunet, a ludzie przechodzący obok przyspieszyli kroku, ach jak cudownie jest wywoływać u nich takie reakcje, ludzie są tacy przewidywalni...
-Zamknij się.- warknął Heiwajima zapalając papierosa, był jakoś dziwnie spokojny, to pewnie przez to, że przed chwilą wyładował cały swój gniew prawie zabijając tego kleszcza. To nie dla tego, że wygląda teraz tak niewinnie i nie może się na niego złościć, przekonywał się w myślach. Przesiedzieli tak z pięć minut, obserwując ludzi. W końcu Izaya stwierdził, że czuje się już dobrze, wstał ale zaraz upadł, prosto na... kolana Shizuo. Brunet już szykował się mentalnie na podziwianie Ikebukuro z lotu ptaka, ale nie doczekał się tych zapewne pięknych widoków.
-Chyba jednak nie czujesz się wystarczająco dobrze, cały czas jest szansa na to że możesz mi zemdleć na środku ulicy- westchnął ex-barman, zdejmując informatora z kolan i sadzając ponownie na ławce- pamiętaj, jak pojawią się mroczki przed oczami to głowa między nogi i głęboko oddychaj.
-Ale czyje nogi? Moje czy twoje?- zapytał ze swoim firmowym uśmieszkiem dodając do tego sugestywne spojrzenie. Shizuo popatrzył się przez chwilę na Oriharę z wymalowanym na twarzy „no chyba se żartujesz”, gdy nagle wpadł na pomysł, ciekawe jak ta pchła na to zareaguje... nie zwracając uwagi na przechodniów pochylił się w stronę Izayi tak żeby ich twarze były na tej samej wysokości i spojrzał mu w oczy
-A jak myślisz?- powiedział cicho. Tego Izaya zupełnie się nie spodziewał. Informator zarumienił się lekko i odskoczył na drugi koniec ławki, już miał zamiar odpowiedzieć jakimś kąśliwym tekstem, ale blondyn uprzedził go wstając.
-No to chodźmy, wygląda na to, że już doszedłeś do siebie skoro możesz tak skakać po ławce- 'kiedy się tak rumieni to wygląda całkiem słodko... NIE TEN KLESZ NIE MOŻE BYĆ SŁODKI! CHOLERA! SHIZUO KOGO TY OSZUKUJESZ!? 'były barman zapalił kolejnego papierosa (poprzedni zaginął gdzieś w akcji), chciał odgonić od siebie te powracające myśli, czekając aż brunet wstanie i będą mogli iść. Orihara otrząsnął się z szoku, podszedł do blondyna i ruszyli przed siebie.
-Shizu-chan...?- zagadał niepewnie informator po dłuższej chwili
-Hmm?
-Gdzie ty idziesz? Moje mieszkanie jest w Shinjuku, czyli w przeciwnym kierunku, czyżbyś coś planował..~?
-Zobaczysz...- Heiwajima uśmiechnął się tajemniczo cały czas idąc przed siebie. Teraz Izaya mógł dokładniej przyjrzeć się Shizuo. Wcześniej blond włosy, zawsze zmierzwione od pościgów za informatorem opadały mu na czoło, a oczy które prawie zazwyczaj zasłaniały niebieskie okulary miały ciepły, bursztynowy kolor. Brunet zaczynał rozumieć dlaczego, pomimo tej burzliwej natury ten potwór miał tyle fanek w całym Tokio, do tego dzisiaj nie miał na sobie standardowego dla niego stroju barmana, przez co wyglądał zupełnie jak licealista. Taak licealista idący sobie spokojnie z Izayą Oricharą, większość przechodniów nie poznała Heiwajimy przez fryzurę i inne ubranie więc posyłali mu pełne współczucia spojrzenia, na które on sam nie zwracał uwagi. 'Pewnie myślą że jest kolejnym, przyszłym samobójcą, idioci, mój potworek w życiu nie dałby się tak zmanipulować, a poza tym on nie może umrzeć, kto by się wtedy ze mną bawił~?' brunet uśmiechnął się drwiąco.
-Z czego się cieszysz, pchło?- i znowu to Shizuo wyrwał go z zamyślenia. On wiedział jak przykuć uwagę informatora (nie świadomie ale wiedział XD, dop. aut.)
-Z faktu, że mogę spędzić z tobą caały dzień~! I z tego że jeszcze żyję, Shizu-chan miałeś dzisiaj tyle okazji i powodów żeby mnie zabić, a mimo to i tak tego nie zrobiłeś~! Kto wie? Może to początek miłości o której ciągle nawija Erika~!- Izaya rozłożył ręce i spojrzał na Shizuo z zacieszem na twarzy, chłopak tylko prychnął, gasząc papierosa i wszedł do jakiegoś sklepu, ale uśmiechnął się mentalnie 'kto wie?' pomyślał. Orihara przeszedł szybko przez zamykające się drzwi i wpadł na coś i cofnął się rozcierając nos.
-Ała! Shizu-chan, nie zatrzymuj się tak nagle, nos mnie teraz boli~!- powiedział z udawanym smutkiem w głosie.
-I co mam z tym zrobić? Pocałować? Po za tym to nie moja wina że ciągle na mnie wpadasz. Mógłbyś trochę uważać.- powiedział Heiwajima nawet nie patrząc w stronę informatora, tylko wchodząc w głąb marketu.
-A wiesz, że mógłbyś~?- Izaya od razu się rozpogodził, wyobrażając sobie Shizuo całującego go w nos.- Tak w ogóle to czego szukasz?- zaciekawił się brunet wieszając się na blondynie i zaglądając mu przez ramie.
-Muszę kupić farbę do włosów i coś do jedzenia przez to wszystko nawet nie zjadłem śniadania.- odparł, zastanawiając się czy naje się tylko jednym pudełkiem Pocky, czy wziąć jeszcze jedno. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że Orihara tak bezczelnie używa go jako wieszaka.-Też coś chcesz?- nie zastanawiając się nad sensem swoich słów doszedł do wniosku, że weźmie jednak dwa opakowania o smaku czekoladowym i poszedł w stronę działu kosmetycznego.
-Hmm... w sumie to też trochę zgłodniałem... chyba po prostu podkradnę ci trochę Pocky~! Shizu-chan, czemu kupujesz farbę, przecież ostatnio kupiłeś z pięć opakowań. Co ile ty farbujesz te włosy?
-Co dwa tygodnie.. ale tak się składa że rano nie znalazłem żadnej farby. Myślisz, że dlaczego się tak wkurwiłem? Jakbym mógł się przefarbować rano to nie wylatywałbym jak debil z domu żeby cię zlać. Tylko najpierw bym to zrobił, a sprałbym cię przy następnej okazji.- odpowiedział najspokojniej w świecie, znajdując odpowiedni odcień, po co pytać z kąt Orihara wiedział ile i kiedy opakowań farby kupił, w końcu to jego praca, co nie? Tylko po co on się tym interesował...? .
-No to mnie pocieszyłeś... ale to naprawdę nie ja.
-Wiem.
-A niby skąd, jakąś godzinę temu mi nie wierzyłeś~!
-Nawet ty nie kłamałbyś w takim momencie.
-To czemu mnie wtedy nie puściłeś!?-brunet krzyknął na cały głos zwracając na siebie uwagę klientów i ekspedientki, chociaż w tej chwili wolał tego nie robić.
-Byłem za bardzo zdenerwowany, żeby pomyśleć! Przepraszam!- tym razem wszyscy spojrzeli na wyższego chłopaka, niemal w jednej chwili uświadomili sobie jego prawdziwą tożsamość i większość ludzi wyszła ze sklepu z obawy o swoje życie, w sumie została tylko trójka: Shizuo, Izaya i przerażona sprzedawczyni.
-Co?- Heiwajima po raz kolejny w tym dniu zaskoczył informatora. Przeprosił go...! Potwór przeprosił swojego wroga! Koniec świata.
-No... przepraszam, oskarżyłem cię bez podstanie i przez to prawie zabiłem...- powiedział już spokojniej i spuścił wzrok na podłogę.
-Ale ty przecież bezgranicznie pragniesz mojej śmierci, nienawidzisz mnie. Już przy naszym pierwszym spotkaniu stwierdziłeś, że mnie „nie lubisz”. -Orichara był zupełnie zbity z tropu, nie dość, że Shizu-chan nie zabił go, zaopiekował się nim, rozmawiali normalnie bez użycia noży i latających automatów, to on go jeszcze przeprasza i do tego żałuje tego co zrobił!?
-Ja też tak myślałem...- westchnął
-To co? Teraz tak nie myślisz?- brunet spojrzał pytająco na Shizuo, na co ten podniósł wzrok.
-Wiesz Iazya... na pierwszy rzut oka jesteś podłą mendą z kompleksem boga...
-No toś mnie pocieszył- prychnął informator i skrzyżował ręce na piersi.
-Ale jak z tobą porozmawiałem na spokojnie, to okazałeś się... inny?- Heiwajima ostrożnie dobierał słowa. Nie mógł przecież powiedzieć, że Orihara okazał się być uroczy, bo dziwnie by to zabrzmiało...
-”Inny”? Czyli jaki, Shizu-chan? -dopytywał się brunet, czyżby jego kochany potworek go polubił? Jeśli tak, to byłby to najpiękniejszy dzień na świecie, w końcu informator od samego początku chciał się z nim zaprzyjaźnić, obserwował go już wcześniej, w sumie to chciał żeby wynikło z tego coś więcej, ale Shizuo od razu go odrzucił, a on ukrył swój smutek i rozczarowanie pod maską dupka, który martwi się tylko o siebie.
-No... do zniesienia- były blondyn znowu odwrócił wzrok, był zbyt zażenowany swoim zachowaniem, żeby na niego spojrzeć, wiedział że Izaya zaraz stanie przed nim z tym swoim firmowym uśmieszkiem, żuci jakiś wredny tekst i będzie to rozpamiętywać do końca życia. Ale nic takiego się nie wydarzyło, do sklepu znowu zaczęli wchodzić nowi klienci. Nie mogąc znieść tej panującej między nimi ciszy, Heiwajima w końcu spojrzał na bruneta i to co zobaczył zwaliło go z nóg, informator cały czas stał przed nim, ale wcale się nie uśmiechał, wpatrywał się w ex-barmana zaszklonymi oczami i lekko rozchylonymi ustami, jak by usłyszał najwspanialszą rzecz na świecie i z tego powodu miał się zaraz rozpłakać ze szczęścia.
-Um... Izaya?- blondyn pomachał brunetowi dłonią przed twarzą; nic.- Hej, pchło ocknij się- potrząsnął nim lekko; brak odpowiedzi. Pochylił się i przyjrzał dokładnie informatorowi. Kiedy Orihara poczuł oddech Shizuo na swojej twarzy od razu się ocknął, spojrzał blondynowi prosto w oczy i podskoczył z szoku. Był stanowczo za blisko.
-Już w porządku?- Heiwajima odsunął się od Izayi i poszedł w stronę kasy, on za nim.
-Kur... zapomniałem portfela... Izaya.. masz pożyczyć kasę? Oddam ci jak tylko będziemy w domu..
-Um... nie mysi pan płacić, jest pan tu stałym klientem więc...- młoda ekspedientka spojrzała niepewnie na byłego blondyna.
-Dziękuje, to miło z twojej strony, oddam kiedy będę tu następnym razem- uśmiechnął się uprzejmie do dziewczyny na co ona i inne nastolatki w sklepie się zarumieniły. Brunet nie mógł uwierzyć, że właśnie tak potężny Potwór z Ikebukuro, Shizuo Heiwajima zachowuje się na co dzień. Teraz już nie miał wątpliwości dlaczego ma tyle rywalek w całym Tokio, uśmiechnął się pod nosem i wyszedł za ex-barmanem ze sklepu. 'Będzie ciekawie~!' pomyślał Izaya nie przestając się szczerzyć.
-A ty znowu... z czego się tak cieszysz jak głupi?
-Tym razem z tego, że wiem jak bardzo mnie kochasz~!- wykrzyknął zadowolony informator, tak niech wszyscy wiedzą! Bóg i Potwór Ikebukuro zakopali topór wojenny~!
-Pff... nie powiedziałem, że cię kocham tylko, że jesteś do zniesienia...- mruknął zapalając trzeciego w tym dniu papierosa, co było dość dziwne, bo o tej porze kończył zwykle dziesiątego.
-Wiesz... wszystko może się zmienić, Shizu-chan~! Wszystko~!- wyższy brunet spojrzał ze zdziwieniem na niższego, ale uznał to za żart, więc zaciągnął się i szedł dalej przed siebie, ignorując go.
W tej samej chwili, jakieś 100 metrów od nich,
zza zakrętu wyjechał van i wysiadły z niego trzy osoby, byli nimi członkowie
gangu zwanego Dollarami: Kadota, Walker i Erika. Pierwszy, zaraz po wyjściu z
pojazdu, poszedł w stronę stojącego obok automatu z napojami, podczas gdy
dwójka otaku rozmawiała o czymś żywo gestykulując. W pewnym momencie dziewczyna
zauważyła kroczących w ich kierunku, niczego nie świadomych brunetów, ale od
razu rozpoznała Shizuo, który w tej chwili był za bardzo zamyślony, żeby wyczuć
nadciągające niebezpieczeństwo.
-Um.. Shizu-chan...?- Izaya pociągnął chłopaka
za rękaw, żeby zwrócił na niego swoją uwagę.
-Hmm?- mruknął w odpowiedzi, dalej zamyślony,
nawet nie poczuł tego, że Orihara trzyma go za koszulkę.
-Coś mi się wydaje, że nie będzie nam teraz
dane dojście do twojego mieszkania-mówiąc to zatrzymał się, nie spuszczając
wzroku z pewnej postaci zdążającej w ich kierunku.
-Co?- Hejwajima też się zatrzymał i skierował
pytające spojrzenie na informatora, który zastygł w bezruchu wpatrując się w coś
przed sobą, tym czymś była pędząca w ich kierunku z dzikim błyskiem w oku
Erika.
-O kurwa!!- ex-barman zerwał się do ucieczki,
ciągnąc za sobą informatora.
-Czekajcie! Błagam! Wiem, że chcecie się sobą
nacieszyć, ale mam do was tylko kilka pytań! Odpowiecie i już możecie iść
spokojnie zajmować się sobą, podobno w okolicy znajduje się jakiś Love Hotel!!-
wrzeszczała na cały głos, (mimo swojej długiej spódnicy biegła zaskakująco
szybko) bruneci i tak nie wiele z tego rozumieli za bardzo skupieni szukaniem
sposobu, żeby zgubić tą fankę chłopięcej miłości zwanej potocznie yaoi.
-O czym ona do, ciężkiej cholery, tak nawija!?
-spytał Shizuo, patrząc przez ramie czy Erika nadal za nimi biegnie, niestety
biegła, co gorsza wcale nie wyglądała na bardzo zmęczoną, co gorsza była coraz
bliżej!
-A czy to ważne!? Po prostu uciekaj!- Izaya nie
był długodystansowcem, zawsze kiedy uciekał przed swoim potworkiem nie musiał
biegać tak długo, wystarczyło tylko odwrócić uwagę Shizusia rzucając scyzorykiem,
ale nie było teraz na to czasu.
-Ale ty jesteś powolny!- zauważył Hejwajima-
Jak ja cię do tej pory nie złapałem!?- mówiąc to zbliżył się do informatora i w
biegu przewiesił go sobie przez ramie. Oszołomiony chłopak zdołał wydusić z
siebie tylko ciche „Co?”, jednak ten drugi nie usłyszał jego pytania i
przyspieszył. W tej pozycji (błagam, bez skojarzeń! dop. aut) niższy brunet mógł
zobaczyć nadal ścigającą ich otaku. Była teraz dodatkowo zmotywowana, to co
zrobił przed chwilą były barman, utwierdziło ją w przekonaniu, że tą dwójkę
wrogów nie łączy tylko wspólna nienawiść.
-Shizuś! Tak jej nie uciekniemy musimy się
gdzieś schować!
-Tylko gdzie kurna!?
-Na następnym skrzyżowaniu, skręć ostro w prawo
i wejdź do najbliższego sklepu!
Ona powinna pobiec dalej!- Izaya był
przekonany, że Potwór z Ikebukuro nigdy, nawet w takiej sytuacji nie posłucha
jego rady i będzie próbował uciec w jakieś bezpieczne miejsce, ku jego
zaskoczeniu Shizuo wykonał polecenie i już odstawiał informatora bezpiecznie na
ziemie. Znajdowali się w jasnoróżowym pomieszczeniu, wyglądającym na recepcje,
za ladą siedziała ładna dziewczyna z długimi czarnymi włosami, wyglądała na około
trzydzieści lat. Poderwała się na ich widok i znalazła się obok wyższego z nich
w dosłownie w kilka sekund.
-Ten róż jest dla ciebie idealny, doskonale
podkreśla kolor twoich oczu! -wykrzyknęła z radością. Jej głos był niższy niż
można się był spodziewać.- jaki to odcień? Może „malinowy krzew”? Nie, byłby
wtedy bardziej zamglony, a może „landrynkowa dolina”!? Niee, landrynka wpada w „grejpfrutowe
szaleństwo”, ach wiem! To na pewno „poranna mgiełka”! Nie! No co ja plotę to z
pewnością odcień „pierwszej miłości”!- klasnęła z satysfakcją w ręce.- Och
gdzie moje maniery? Witamy w „Wiśniowym Smoku”! Jedynym w swoim rodzaju salonie
piękności! Nazywam się Tsukuru, do usług!- zawołała wesoło dziewczyna i ukłoniła
si nisko.
-„Tsukuru”? Ale to męskie imię?- zauważył bez
zastanowienia Shizuo. Dziewczyna tylko zachichotała.
-Bo widzisz... ja biologicznie jestem facetem.
-Ha?- ex-barman wydał z siebie mało
inteligentny odgłos na co i Tsukuru, i Izaya zareagowali śmiechem. W tym właśnie
momencie transwestyta spojrzał na informatora na co ten przekrzywił pytająco głowę
-Ale ty jesteś uroczy~!- czarnowłosy doskoczył
do Orihary i mocno przytulił (był od niego wyższy o głowę)- skąd wy bierzecie
ludzie, takie urocze stworzonka~!?- wykrzyknął na całe pomieszczenie, Izayi
powoli zaczynało brakować tchu, już drugi raz w tym dniu. Hejwajima chyba to
zauważył, bo wyrwał drobnego chłopaka z objęć drugiego.
-Uważaj, bo jeszcze go udusisz. On nie czuje się
dzisiaj najlepiej- stwierdził wskazując na łapiącego oddech Izaye.
-O.Mój.Boże. Nie dość, że wysoki, przystojny i
silny to jeszcze się o ciebie martwi...- Tsukuru chwycił Izaye za rękę i spojrzał
mu w oczy z poważnym wyrazem twarzy- Zapamiętaj. Taki chłopak to skarb!- dodał
ze łzami w oczach. Goście popatrzyli na recepcjonistkę z pięknym, wyrażającym
wszystko „WTF!?” na twarzach, wymienili spojrzenia i kiedy dotarł do nich sens
jego słów, odwrócili wzrok. Izaya dostrzegł kątem oka delikatny rumieniec na
policzkach Shizuo, wyglądał teraz tak
uroczo... a gdyby tak zarumienił się jeszcze bardziej...tak to dobry pomysł~!
W umyśle informatora pojawił się niecny plan, którego celem było zawstydzenie
potworka.
-Tak~! Wiem~! Mój koteczek jest dla mnie całym światem~!-
zawołał wesoło i uwiesił się na swojej bestyjce, gdyby chłopak miał już
porównywać Shizuo do jakiegoś zwierzęcia to byłby raczej wilkiem, ale „koteczek”
brzmiało pieszczotliwiej.- Nie oddam go nikomu~!- dodał i chichocząc jak
zakochana nastolatka pogłaskał obiekt swojej „miłości” po głowie, mimo tylu
farbowań jego włosy były mięciutkie, aż chce się czochrać~!
-Izayaa...- zawarczał groźnie Heiwajima- Jeśli
nie zejdziesz ze mnie w ciągu najbliższych trzech sekund, to gwarantuję ci, że
nie będziesz mógł chodzić przez najbliższy miesiąc...
-Ojej~! Nie sądziłam że już to robiliście! Wyglądacie
tak młodo...- Tsukuru wyglądał na trochę zatroskanego.- Jak się poznaliście~!?-spytał
już weselej
-No więc...-informator udał, że się zastanawia-
znamy się z Shizusiem od początku liceum, ale słyszałem o nim już w podstawówce
i zawsze chciałem go poznać~! -udał zawstydzonego ,dodajmy, że cały czas był
uczepiony szyi swojego „chłopaka”. Czarnowłosy tylko pisnął podekscytowany.
"Blondyn" zerknął na bruneta. Rzeczywiście, mógł o nim usłyszeć w
podstawówce, wtedy wdawał się w bójki i panował nad sobą jeszcze mniej niż
teraz. Czyżby ta pchła na prawdę chciała się z nim spotkać o wiele wcześniej?
Po co?
Ciekawe czy Izaya jako dziecko był taką mendą
społeczną, a może był miłym, posłusznym i nieśmiałym chłopczykiem chowającym się
za mamusią... Nie!! To nie możliwe!! Ten kleszcz i bycie miłym!? Prędzej wyzna
mu miłość niż powie o nim „miły” albo „posłuszny” nie ważne w jakim kontekście.
A tak w ogóle to o czym oni tak zawzięcie rozmawiają? Ta wsza ciągle robi jakieś
dziwne miny, pewnie uznał Tsukuru za świetną zabawkę, ale on nie wygląda na
kogoś kto jest gotowy popełnić samobójstwo... DLA CZEGO DO KURWY NĘDZY IZAYA SIĘ
RUMIENI!!?? Nie mówię że nie wygląda uroczo, jeśli istniejesz to broń panie Boże!
Tylko że on nigdy nie licząc dzisiejszego dnia tego nie zrobił! W co on znowu
gra!?
-No nie mogę! jesteś taki słodziutki~!-
recepcjonista już chciał znowu wyściskać informatora, ale powstrzymało go głośne
odchrząknięcie Heiwajimy i jego spojrzenie mówiące „jeśli dotkniesz go jeszcze
raz, to ci nogi z dupy powyrywam!”
-Mój koteczek jest raczej zaborczym typem,
Tsuki-chan- Orihara zachichotał i przytulił się mocniej do swojej bestyjki.
-Sam jesteś kurwa koteczek! I złaź ze mnie, bo
nie ręczę za siebie!- na skroni chłopaka zaczęła pulsować żyłka, oczywiście nie
umknęło to uwadze bruneta, 'Oj Shizuś, ciekawe czy ty wiesz co przed chwilą
powiedziałeś? Nazwałeś mnie koteczkiem~! Chyba na serio zaczynasz mnie lubić!
Nawet nie wiesz ile na to czekałem~! Tylko nie rozwal teraz tego sklepu, bo
mnie tu zostawisz i nici ze wspólnego dnia...'
-Etto... Tsuki-chan? Bo to już prawie pora
obiadu i... - zaczął Izaya udając zakłopotanie
-Ach rozumiem! Randka! Ach jak nostalgicznie...
pamiętam jak raz mój Mii-chan zabrał mnie... Ups prawie się wygadałam~! Nie będę
was tu trzymać w nieskończoność! No myk, myk! Zmykajcie już~!- popchnął ich w
kierunku drzwi i prawie wyrzucił ze sklepu, ale przedtem szepnął jeszcze Shizuo
do ucha „bierz go tygrysie~”. On nigdy nie zrozumie takich ludzi...
-I co Shizu-chan~?- brunet odczepił się już od
jego szyi i szedł teraz tyłem do kierunku marszu obserwując bacznie swojego
potworka
-A co ma być? Zastanawiam się po co wyszliśmy, świetnie
się bawiłeś rozmawiając z tym Tsukuru
-Czyżbyś był zazdrosny~? Co Shizu-chan~?-
informator przekrzywił głowę w bok i uśmiechnął się w charakterystyczny dla
siebie sposób, ale tak jakoś inaczej, bardziej... przyjaźnie?
-O co miałbym być niby zazdrosny, co!?
-O wszystko! Ja ci nie powiem, to ty tu jesteś
potworkiem~!
-To już nie kotkiem?
-A co wolisz jak mówię na ciebie kotek? Przed
chwilą ci się to nie podobało! Wiesz co, jesteś nie możliwy~!- skrzyżował ręce
na piersi i udał że się gniewa.
-Czy ja na serio wyglądam ci na kota? Z nas
dwóch to ty jesteś bardziej neko- oznajmił, wyjął z reklamówki (to cud że jej
nie zgubił po drodze!) pudełko pocky i je otworzył- Chcesz? - wyciągnął rękę z
opakowaniem w stronę swojego, jeszcze nie dawno, śmiertelnego wroga.
-Na psa~!- krzyknął uradowany Izaya, wyobrażając
sobie Sizuo z psimi uszami i ogonem, poczęstował się od razu dziesięcioma
pocky- Wiesz takiego kudłatego dużego wilka~!
-Serio? No nie źle...- rozmawiali tak przez całą
drogę do domu Heiwajimy, zastanawiając się jakie zwierzęta przypominają ich
przyjaciele i doszli do wniosku że Shinra przypomina szynszylę, Kida napaloną
wiewiórkę, a Mikado pingwina(nie pytajcie jak na to wpadłam, efekt dużej ilości
kakao i pocky).
-No, już prawie jesteśmy~!
-Nie da się ukryć- oznajmił barman. Rzeczywiście,
blok w którym mieszkał stał tuż obok budynku obok którego właśnie przechodzili.
Shizuo zamarł na moment i wciągnął informatora do ciemnej uliczki, oddzielającej
blok mieszkalny od wielkiego biurowca. Izaya nie mógł nawet krzyknąć, bo dłoń
Heiwajimy skutecznie to uniemożliwiała, brunet zaczął się szamotać, ale nie mógł
nic robić wyższy chłopak był za silny.
-Uspokój się, pchło. Nic ci przecież nie zrobię.-
mówiąc to wypuścił bruneta.
-Co się stało, Shizuś? Zaskoczyłeś mnie tym nagłym
przejawem chęci molestowania- Orihara wyszczerzył zęby we wrednym uśmiechu.
-Jakim znowu molestowaniem? Erika stoi przed
wejściem- wskazał na wylot uliczki. Brunet wyjrzał, rzeczywiście maniaczka
otaku jak się patrzy. Trzeba będzie jakoś odwrócić jej uwagę... zaraz z kim ona
teraz rozmawia? Kida i Mikado! Idealnie~!
-Dobra, mam plan kiedy dam ci znak biegniemy od
razu do wejścia.- informator mówił to wszystko konspiracyjnym szeptem- o ile
dobrze pamiętam to zamek do drzwi na klatkę schodową jest zepsuty, więc nie będzie
problemu z wejściem do środka...- skończyli rozmawiać z Eriką, i idą w tą stronę
dobra nasza~!
-Zaraz skąd ty to..
-Gotowy?- szepnął Orihara, przechodzili właśnie
obok uliczki w której ukrywali się Izaya i Shizuo. Kida szedł od strony
jezdni... wspaniale~! Brunet podszedł do Mikado z kocią precyzją i pchnął go
prost na jego przyjaciela, los chciał, że w tym momencie Kida odwrócił się w
jego stronę, żeby opowiedzieć mu kolejny mało śmieszny dowcip, i wtedy ich usta
złączyły się w krótkim, uroczym pocałunku, który Erika oczywiście widziała.
Chwilę potem znalazła się przy nich prosząc o powtórkę żeby mogła zrobić zdjęcie.
-Teraz~!- szepnął informator, wyszło lepiej niż
się spodziewał, Mikado miał po prostu polecieć na Kidę i go przewrócić tak, żeby
na nim leżał. No, ale dobra teraz trzeba przedostać się jak najszybciej do
mieszkania Shizusia, potem będziemy chwalić jego idealne wyczucie~!
Bez słowa wbiegli do klatki, a potem po
schodach na trzecie piętro.
-Fiu! Udało się~!- Izaya demonstracyjnie starł
pot z czoła.
-No, całkiem nie źle- pochwalił go Heiwajima, a
gdy przechodził obok poczochrał mu włosy.
'Kiedy chce potrafi być zaskakująco delikatny i
do tego mnie pochwalił~! Powinniśmy częście robić takie wypady na miasto. W
sumie to jak się zastanowić spotkaliśmy się w parku, potem spacerowaliśmy po
mieście jedząc pocky, a teraz poszliśmy do mieszkania Shizusia... Nasza
pierwsza randka Shizu-chan~! I oby nie ostatnia~!'. W tym czasie Shizuo zdążył
już otworzyć drzwi.
-Wchodzisz?- chłopak stanął przed drzwiami
czekając na odpowiedź swojego... wroga? Nie, teraz już raczej nimi nie są...
kim oni są teraz dla siebie? To ciekawe pytanie, ale na nie ex-barman nie znał
odpowiedzi...
-Oh Shizuś prawdziwy z ciebie dżentelmen~-
informator przeszedł przez próg i znalazł się w przytulnym mieszkanku jego byłego
wroga, było tu naprawdę miło. Nawet jeśli całość była mniejsza od jego salonu
to z pewnością tutaj mieszkało znacznie lepiej niż w jakimkolwiek
apartamentowcu.
-No to czuj się jak u siebie w domu i takie
tam... ja idę farbować włosy mam dość tych pasemek...
-Czekaj~! Idę z tobą~!
-A to niby z jakiej racji?
-Zawsze chciałem zobaczyć jak farbujesz sobie włosy~!
-Już się bałem, że chcesz się przerobić na
blond... ja się tam nie znam, ale na moje oko to lepiej ci w takim kolorze...
-Serio~? Shizu-chan jestem taki szczęśliwy~!
Chwalisz moją fryzurę, nie sądziłem że kiedykolwiek powiesz coś takiego~!-
weszli do łazienki, Heiwajima od razu zdjął koszulkę, odkręcił kran i zaczął myć
głowę. Izaya przyglądał się temu z lekko rozchylonymi ustami. Shizuś bez
koszulki wyglądał jeszcze lepiej niż zazwyczaj. Kiedy brunet znów zaczął stawać
się blondynem (w sumie to już nim był, włosy musiały teraz jedynie wyschnąć ) uświadomił
sobie, że ktoś cały czas go obserwuje. Odwrócił się i zobaczył zapatrzonego w
niego informatora, który wyglądał teraz bardzo uroczo: różowe policzki, nieobecny
wzrok i wilgotne, od unoszącej się pary, włosy, do tego wpatrywał się teraz
prosto w Shizuo.
-Cholera, czy ty musisz być taki słodki?-
powiedział do siebie, odwracając głowę od bruneta, który jednak usłyszał to co
powiedział jego gospodarz.
-C-Co? - Orihara zarumienił się jeszcze mocniej
-To co słyszałeś. Prowokujesz mnie już od
samego rana.- blondyn podszedł do informatora i wziął na ręce.
-C-co ty robisz!?- krzyknął zdezorientowany
brunet, próbował się wyrwać, ale to nic nie dało, tą walkę wygrał Shizuo.
-A jak myślisz?- ex-barman uśmiechnął i spojrzał
w oczy swojemu gościowi, domyślał się już czego chce blondyn.
To popołudnie był jednym z najprzyjemniejszych
w ich życiu.
-Shizu-chan! Jesteś okrutny mogłeś mnie lepiej
przygotować! Tyłek mnie teraz boli!- Izaya kiedy tylko odzyskał energię zaczął
znęcać się nad Shizuo.
-Było mi nie jęczeć do ucha że chcesz więcej! A
teraz przepraszam muszę zrobić kolacje umieram z głodu, podejrzewam, że ty też
-Hej Shizuś...
-Co!?
-Kocham cię~!
-Ja ciebie też - mruknął
I tak relacje śmiertelnych wrogów w jeden dzień
przerodziły się w coś zupełnie innego~! A komu to zawdzięczają? Oczywiście niebieskim
krawatom, którzy uznali że zażartują sobie z Bestii Ikebukuro.
Koniec(?)
~*~
Post został wstawiony na prośbę Masami, która musiała niestety wyjechać. Wydaje mi się, że poprawiłam wszystkie błędy, ale ponieważ nie mam stuprocentowej pewności to z góry za nie przepraszam.
Raito